czwartek, 22 października 2015

My Little Pony Equestria Girls

 O rety mam poniaczkę, nie wiem jak to się stało ale mam. Jak zobaczyłam ją leżącą na straganie to po prostu kupiłam.......tffffu przecież nie podobają mi się, są okropne, brzydkie, bez sensu itp a ja qurcze kupiłam :) I wiecie co ? Wcale nie jest taka okropna, ja chyba jednak mam coś z głową nie tak. Co tam mam i nie wypuszczę :) Dziwadełko prezentuje się tak



Ponieważ moje szaleństwo uznało za stosowne się powiększyć
chwilę po pierwszej przygarnęłam kolejną poniaczkę.
I o ile mogę sama siebie jeszcze jako tako
zrozumieć przy pierwszej, w końcu jest artykułowana i czyściutka o tyle druga to
zupełna zagadka. Cała była pomazana flamastrami, benzaknowała się około półtora miesiąca
i nadal jeszcze widać ślady działalności BACHORA .
Tak wyglądają moje kucyponki razem







                                             Są to chyba dwie odsłony tej samej bohaterki,
                                                   Fluttershy tak się być może nazywa :)
                           Po moich obecnych doświadczeniach, może się okazać że przygarnę
                                      również inne przedstawicielki tego pokracznego rodu :)
                                  Qurcze idę się poddać jakiejś terapii, toż to istne szaleństwo
                                            i na pewno kwalifikuje się do leczenia :))))))))))))
                                                                                Pa pa

25 komentarzy:

  1. Idź, idź, bo zanim się obejrzysz będziesz miała całe stado tych dziwadełek;) Ale sympatyczności odmówić im nie można:)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie tak było z Monsterkami. Tak się zarzekałam, że nie ja i że nigdy a mam już trójkę... nie mogę siebie sama zrozumieć.
    Twoje poniaczki są urocze, ale ja mówię kategorycznie, że ja nigdy...hmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Qurcze mam nadzieję, że nie rozmnożą mi się jak monsterki bo mogę nie ogarnąć :)

      Usuń
  3. były w Szydełeczkowie koniczynki, były -
    nic to, że w gościnie - ale posty zostały,
    fotki uroczej tancereczki również - więc
    choć to nie moja bajka - nie dziwię Ci się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja bajka też nie......była a tu masz ci los są już dwie paskudy :)

      Usuń
    2. obawiam się, że gdyby ktoś-kiedyś taką właśnie
      tancereczkę chciał do Szydełeczkowa podrzucić -
      nic a nic bym się nie broniła - tylko coś szyła :)))

      Usuń
    3. :))))) toż to się pleni jak zaraza jakaś, mogłabyś nie nadążyć z szyciem :)

      Usuń
  4. Sa slodkie i jak sama piszesz to dwie odslony tej samej laleczki :) Ja tez mam dwie i jak narazie mi wystarczy :) Druga -Rainbow dash czeka na repaint :)

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jakie cudo zrobiłaś ze swojej kucyponki, obawiam się że moim się tak nie poprawi i nie zyskają takiego zjawiskowego wizerunku :)

      Usuń
    2. wcale nie jest powiedziane ze sobei kiedys ich nie zrepaintujesz :)

      Usuń
    3. Dzięki za miłe słowa ale mnie puki co malowanie idzie jak po grudzie i wychodzą mi stffforkipotfooorki :)

      Usuń
  5. Ja jeszcze nie mam, ale pewnie kiedyś się przytrafią ;) jak już się je ma w ręce to całkiem przyjemne się człowiekowi zdają... A że miewam dość często takie okazje to kto wie iloma kiedyś się pochwalę ;) ... mam bowiem szczęście być ciocią czteroletniej kolekcjonerki tych kucykodziewczyn. Dziwię się że już są na straganach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie rzeczywistość zaskoczyła, jak oglądałam je w sklepie i w internetach to to takie jakieś fuj było nie dość, że pokraczne w za dużych butach i w ogóle jakieś takie dziwaczne mi się wydawały. Jak wzięłam do ręki na bazarze to już nie mogłam odłożyć :) jakieś takie całkiem całkiem było to to :)

      Usuń
  6. E tam, ja kupiłam pieskę i jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to cena.

    OdpowiedzUsuń
  7. To zawsze jakieś usprawiedliwienie :)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię je oglądać, ale tylko u kogoś :)))
    Mnie nie biorą , hahaha.... :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Posiadam kolekcję My Little Pony i jestem z nimi związana prawie tak długo jak z Babie. Na szczęście, gumowej koniny mam tylko statystyczny ułamek, względem batalionu lalek ;-) I gdy się dowiedziałam, że takie mutanty wchodzą na rynek, pomyślałam: muszę mieć koniecznie! Cóż, na żywo rozczarowaniu nie było końca i nie ma go do tej pory... Może jak powstaną inne, ulepszone generacje?
    Ale fajnie, że Tobie się podobają :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogę powiedzieć, że one mi się podobają, nadal wydają mi się jakieś takie pokraczne i dziwaczne, ale mają coś w sobie co mnie ujmuje :) Trochę mnie to przeraża :)

      Usuń
    2. No, proszę, jak to nie znamy swojej prawdziwej natury... ;-)

      Usuń
  10. O gratuluję:) ,osobiście mam mieszane uczucia jak na nie patrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja siostra ma całą kolekcję i powoli się nimi nudzi więc jest duża szansa, że i u mnie niedługo zawitają :D Na żywo wyglądają świetnie, podobają mi się, chociaż na zdjęciach promo mnie nie przekonują :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na żywo to one powiedziałabym bardzo zyskują i wyglądają dużo lepiej niż w internetach :) niestety. Przez to obawiam się, że mi się rozmnożą niebezpiecznie ;)

      Usuń